wyślij
Kino

Millennium Studio - Dolina Bogów

Millennium Studio

Historia o bogach ukrytych w górach oparta na legendzie plemienia Navajo, hipnotyzuje zdjęciami, które reżyser współtworzył razem z Pawłem Tyborą („Onirica") w stanie Utah w USA oraz muzyką skomponowaną przez laureata Oscara® – Jana A.P. Kaczmarka.

Millennium Studio
Pojedynczy seans: 31.08.2020 godz. 20:30
Cena: 10 zł

reżyseria: Lech Majewski
scenariusz: Lech Majewski

czas: 2 godz. 11 min.
kraj produkcji:
LuksemburgPolska / USA
rok produkcji:
2019

gatunek: fantasy
premiera: 21 sierpnia 2020 (Polska) / 17 września 2019 (świat)
Film od 15 lat
Wersja: 2D PL 


O filmie:

W tytułowej Dolinie Bogów krzyżują się trzy wątki narracyjne, które prowokują widza do własnych interpretacji. Pierwszy to archaiczna legenda Indian Navajo o bogach zamkniętych w skałach doliny Valley of the Gods pełna bogatej symboliki i archetypów. Drugi to historia najbogatszego człowieka globu, tajemniczego Wesa Taurosa (John Malkovich), który dotknięty osobistą tragedią, ukrywa się przed światem. Trzeci wątek jest historią narratora, Johna Ecasa (Josh Hartnett), pisarza, który zmaga się z traumatycznym rozstaniem z żoną i twórczym kryzysem. W tym czasie firma Taurosa eksploatująca rudę uranu przejmuje Dolinę Bogów, gdzie planuje drążyć tunele w świętej ziemi. Spokój przodków Navajo zostaje zburzony a skały rodzą mściciela. Widz pozostaje z pytaniami: Jak daleko można posunąć się dla miłości? Jakie tajemnice skrywa mityczna ziemia Navajo?


Recenzja:

Agnieszka Osiecka napisała kiedyś: „Szczęście to radość powtarzania (...) człowiek, który chodzi na brzeg codziennie i za każdym razem jest olśniony, to jest człowiek szczęśliwy".

Myślę że z kinem Lecha Majewskiego, również z jego najnowszym filmem, „Doliną Bogów" jest właśnie tak jak z codziennym wychodzeniem na brzeg. Ktoś będzie olśniony, ktoś znudzony.

Pisanie że kino Majewskiego nie jest dla wszystkich to truizm. Co więcej, Lech Majewski tak wysoko stawia poprzeczkę odbiorczą, że niejeden widz po prostu nie będzie w stanie przyswoić tego wyzwania. I może właśnie w tym kryje się pierwsze zwycięstwo reżysera – w czasie kiedy wszyscy raczej obniżają poziom, starają się za wszelką cenę przypodobać, kokietują publiczność, Lech Majewski podąża zupełnie inną drogą. Jego kolejne filmy, instalacje, filmowe eseje i wizualne rebusy, są coraz bardziej introwertyczne, zamknięte na linearną, oczywistą interpretację. Majewski szuka widza olśnionego widokiem morza. Bo w tym widoku jest głębia, której nie da się wyjaśnić. Trzeba to poczuć.

I o czucie przede wszystkim chodzi w „Dolinie Bogów". O współodczuwanie. Od biedy można ten film opisać, streścić – że składa się z trzech równoległych wątków: pierwszy dotyczy plemiona Indian Navajo, drugi opowiada o najbogatszym człowieku na ziemi świeżo po rodzinnej tragedii, trzeci zaś to historia narratora tej historii, Johna Ecasa (Josh Hartnett) – można to wszystko streszczać, ale w zasadzie po co? Znajoma opowiadała mi, że w trakcie oglądania filmu na festiwalu w Gdyni, po pierwszych minutach zupełnej konfuzji, przestała wymagać od siebie skupienia, nadążania za filozoficznym imperatywem, erudycją reżysera, natomiast dała się porwać obrazom, nie szukała właściwych znaczeń, pozwoliła wybrzmieć emocjom utajonym, prywatnym. Na koniec się rozpłakała. „Dolina Bogów" sprowokowała ją do łez. Myślę że dla kina Majewskiego to odbiór najpiękniejszy z możliwych: szansa na prawdziwe spotkanie bez cyrografu oczekiwań, że powinniśmy czemuś sprostać, nadążyć, zrozumieć. Krytyk was usprawiedliwia, felietonista „Krakowa" również: niczego nie trzeba rozumieć, na pewno nie za wszelką cenę. Warto za to pozwolić ponieść się dźwiękom, obrazom, gmatwaninie myśli.

Punktem wyjścia tego zadziwiającego dzieła dla którego określenie „film" wydaje się na swój sposób zubażające, jest mit hetycki o Ullikummi, rosnącej skale o ludzkich kształtach – Majewski wytropił ślady tego mitu również u Indian Nawaho, a szukając głębiej, odnalazł je również we współczesności. Mitologia Indian u Majewskiego równoważy się z mitem bogactwa: grany przez Johna Malkovicha miliarder Wes Tauros odtwarza renesansową Europę w swojej posiadłości. Majewski we wspomnianym wątku odwołuje się oczywiście do „Obywatela Kane'a", ale i w pozostałych odsłonach filmu, daje się poznać jako w większym stopniu antropolog kultury, wizjoner niż sprawny inscenizator. „Dolina bogów" pomimo międzynarodowych gwiazd w obsadzie, nie jest bowiem filmem który dawałby szanse aktorom na zbudowanie postaci, to raczej wizualny strumień świadomości artysty, dla którego metafora sama w sobie jest symbolem, zwłaszcza jeżeli uzyskuje dlań mocny filmowy ekwiwalent. A Majewski, od zawsze wyczulony na wizualną stronę swoich przedsięwzięć (jego renesansowa twórczość od początku układa się na granicy sztuk plastycznych, kina i literatury), nie szuka w kinie subtelności. W „Dolinie Bogów" porusza tematy oczywiste: czym jest tradycja wobec wieczności, fortuna wobec nieszczęścia, samotność wobec talentu. „Sky is the limit" - tych słów użył Lech Majewski w związku z „Doliną Bogów", kiedy w jednym z wywiadów mówił że jego film stanowi traktat między dwoma mitologiami. Mitologia Indian, mitologia bogactwa, archetypy. Tylko niebo jest granicą. Albo zachwyt brzegiem morza. Brzegiem Lecha Majewskiego.

 

Łukasz Maciejewski

MIESIĘCZNIK KRAKÓW

 


Millennium Studio:

to stała, comiesięczna oferta dla osób ceniących sobie kino o wysokich walorach artystycznych. Średnio co dwa tygodnie prezentujemy na jednorazowych pokazach filmy, które zostały nagrodzone na festiwalach filmowych, te, które szokują i pobudzają do myślenia oraz te, które trudno znaleźć w repertuarze kina komercyjnego. Wyborem tytułów zajmuje się Łukasz Maciejewski.

Millennium Studio - Dolina Bogów
Podziel się:

Edukacja kulturalna

Poznaj naszą ofertę warsztatów i prelekcji. Dla dzieci i dla dorosłych.

Ta strona używa cookie i innych technologii. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.